Nie, nie będzie to kolejna powiastka o podupadających na hajpie superbohaterach. To znaczy ta opowieść ma swoich bohaterów, ale prawdziwych – dzisiaj nazwałbym ich pasjonatami. Z tamtej perspektywy – raczej prawymi wizjonerami, którzy przynieśli mityczny ogień twórcom gier. Powiedzcie mi i sobie: czy każdy z Was choć przez moment nie miał ambicji stać się autorem tzw. aplikacji interaktywnych, jakimi są gry?
N o właśnie. Nie każdy jednak kuł asemblera, C czy C++, a przecież kiedyś trzeba zaliczyć udany start. Tym ogniem ambicji stał się Flash. Adobe, a jeszcze dawniej Macromedia Flash. Wypalił setki tysięcy gier dzięki przeglądarce internetowej – te zaś odpalono miliony razy. I wciąż się palą. Czas flashowej mody przeminął z wiatrem techniki, lecz echa osiągnięć tamtej ery nie słabną.
Według przykazań Wikipedii Adobe Flash jest dziś archetypiczną metodą tworzenia animacji z wykorzystaniem grafiki wektorowej i klatek kluczowych. Czym one są? Spoiwem łączącym pojedyncze klatki w ciąg animacji. Tak zrodziły się sławne „pliki Flash” charakteryzujące się rozszerzeniem .swf, które bez problemu uruchamia się za pośrednictwem przeglądarki stron WWW. Brzmi znajomo? Słusznie. Flash żył przez 1178 dni, czyli ponad 20 lat, co w sieci uznaje się za eon, dopóki nie zaprzestano jego wspierania w grudniu 2020 r. Uprzedzając pytanie: nie za sprawą pandemicznej wichury (COVID-19, anyone?). Po prostu nastała nowa era i nowe standardy – WASM, HTML 5, WebGL. Bez obaw. Niebawem i one staną się reliktami przeszłości i nie pozostawią po sobie tyle, co legendarny Flash. Milionom użytkowników Flash nieodmiennie kojarzy się z nagminnymi okienkami reklam, które niczym plaga obsiadły większe i mniejsze serwisy internetowe. Dla graczy natomiast stał się synonimem czasoumilacza w trakcie „surfowania” po sieci. Stosy flashowych gier walają się w przeglądarkach po dziś dzień. Nie byłoby tej lekcji historii bez kluczowych postaci dyktujących kierunek w rozwoju Flasha.
W bujnej historii gier we Flashu za archetypicznego, dzisiaj już niedostatecznie znanego bohatera, uchodzi Pico
Przeminęło z Flashem / PSX Extreme 319
Zew przyszłości
Jonathan Gay w 1993 r. założył FutureWave. Jak sugeruje nazwa, widział przyszłość w kreowaniu software’u na ówczesne tablety. Dzisiaj zostały one praktycznie wyparte przez smartfony, ale 30 lat temu nikt nie wróżył ze szklanej kuli. Po pierwszym roku działalności grupa opublikowała SmartSketch, program dla domorosłych grafików. Pierwszy sukces żył krótko, ponieważ firma AT&T zwinęła się wraz z systemem operacyjnym PenPoint, któremu zadedykowano SmartSketch. Jon nie poddał się, nie chciał pozwolić, aby jego dzieło przestało istnieć. Spojrzał w przyszłość, a nazywała się ona: internet. On i jego zespół w FutureWave dodali do programu możliwość tworzenia animacji do odtworzenia w sieci. Projekt zyskał drugie imię, FutureSplash. W karierze Jona to była zwrotnica. Dał ludziom uniwersalne narzędzie do kreatywności.
W 1995 r. na naszym podwórku jeszcze prawie nikt nie słyszał o czymś takim jak internet. Dopiero dzisiaj rozumiemy jego potęgę i to, że właściwie wykorzystany generuje mocarny profit. Wie o tym niejeden współczesny przedsiębiorca. Jonathan dzięki wiedzy i doświadczeniu zrozumiał to znacznie szybciej. Nie on jeden. Wkrótce po FutureSplash Animatora sięgnęły Disney Online i MSN. Przyszedł grudzień 1996 r. Macromedia, ówcześnie dobrze rokujący multimedialny podmiot, wykupiło FutureWave. Przestał istnieć FutureSplash, narodził się Macromedia Flash. Tak pierwszy raz padło słowo Flash w internetowej historii. Cierpiał on na jedną, zasadniczą wadę: cechował go brak złożonych zabezpieczeń, więc stał się ulubionym daniem hakerów. Jonathan wiedział o przystępności Flasha dla każdego i porównał jego użytkowanie do czasów komputera Apple II. „Jeśli uważacie, że Flash jest trudny do użycia, to spróbujcie narysować cokolwiek na ekranie Apple II, wiedząc, że nie ma opcji cofnięcia” – przyznał Gay.
Cały artykuł dostępny w PSX Extreme 319.