Premiery konsol do gier to niezapomniany czas, w którym poznajemy nowe możliwości interaktywnej rozrywki. Każdy taki sprzęt to również budowana przez lata sieć wspomnień. Bynajmniej nie tylko związanych z grami.

To teraz zatrzymajcie się na chwilę i zróbcie sobie mały test. Z czym kojarzy się Wam pierwsze PlayStation? Odkładamy na bok gry, skupiamy się na konkretnych momentach, wydarzeniach z życia, osobach, miejscach. To może ja zacznę. Mnie Szarak kojarzy się z jednym z pierwszych w Polsce sklepów RTV Euro AGD na warszawskim Ursynowie. Dziś jest tam chyba jakiś salon urody, w którym kobity przychodzą robić sobie pazury, ale za każdym razem, gdy tam przejeżdżam, mam flashbacki z dnia, gdy wszedłem do środka po pudełko z pierwszym PlayStation, gdzie przywitał mnie wielki regał wypełniony ciężkimi telewizorami i pan oferujący „nieoficjalną przeróbkę konsoli” spod lady.

Czasami osobiste wspomnienia nabierają charakteru tragikomedii

PlayStation 2 z kolei to żywe wspomnienia konkretnych ludzi. Beztroskich odwiedzin u moich dwóch braci oraz nagrywania na kasety VHS wygłupów z Eye Toya. Ostatnio odpaliłem mój stary magnetowid Hitachi z funkcją nagrywania i nie uwierzycie – działał, choć coś tam solidnie trzeszczało. Włączyłem nawet tę starusieńką kasetę, na której widać, jak Roger AD 2002 w szerokich spodniach FUBU, bluzie XXL i czapce przekrzywionej na bok macha łapami, wyprowadzając ciosy w Kung-Foo Ninjas. Przejeżdżając zaś koło miejsca, w którym funkcjonował stary sklep Ultima, wzruszam się, wspominając, jak trafiłem do tego przybytku po Final Fantasy X. A trafiłem tam z moją mamą. Był to z różnych względów ciężki czas w mojej rodzinie, rodzice się rozwodzili, a ja spędzałem całe dnie na placu przed blokiem, praktycznie ich nie widząc. Fakt wspólnej podróży był dla mnie szczególny, bo jadąc metrem, a potem tramwajem, mogliśmy z mamą po prostu porozmawiać. PS2 było tutaj tylko pretekstem, by złapać znów kontakt z synem. Udało się.

Po kartridże na Segę Mega Drive jeździłem pod Megasam. Na tyłach tego ogromnego marketu, który funkcjonował, zanim Globi i REMA 1000 stały się modne, był jeden wielki hub dla nerdów. Ludzie wymieniali się tu kartami piłkarzy, naklejkami z albumów Panini, znaczkami, generalnie wbijałeś na tyły sklepu i trafiałeś do innego świata. Dziś patrząc na zdjęcia 16-bitowej Segi, widzę te piękne miejsce zimą, w oparach papierosowego dymu, pary buchającej z ust i z reklamówkami z różnymi dobrami kitranymi pod ciepłymi kurtkami. Wtedy była to chwila ulotna, dziś chciałbym tam zatrzymać czas, chłonąc tę beztroskę życia codziennego. A Sega to przecież nie tak daleko od czasów, gdy byłem szczęśliwym posiadaczem Pegasusa i Amigi. Za tym pierwszym sprzętem skrywa się postać sąsiadki, którą zapraszaliśmy z bratem, by przechodziła nam gry, bo zawsze miała duży dekolt. Mieliśmy pewnie po 12 lat, tylko Bóg nas może sądzić! Amiga to z kolei żywe obrazy solówy Rafała z Sylwkiem (ten drugi już niestety nie żyje), którzy po zagraniu we Franko postanowili rozstrzygnąć, kto lepiej bije w realu. Zostawiona na piaskownicy krew i złamany nos kolegi śniły mi się po nocach.

Cały artykuł dostępny w PSX Extreme 325.

Instagram