Czy możemy zamknąć wreszcie temat kanonów kobiecej urody i pograć sobie bez spiny zarówno w Stellar Blade, jak i w Star Wars Outlaws?
W każdym (i w każdej) z nas są dwa wilki. Jeden lubi gapić się na długie nogi, ładne buzie i włosy, które łopoczą na wietrze jak żagle Daru Pomorza. Drugi jest dorosły i zdaje sobie sprawę, że życie to nie fantazja ośmiolatka. Jeden szuka w grach wideo eskapizmu. Drugi wie, że sztuka – a na potrzeby tej dyskusji umówmy się, iż traktujemy gry jak sztukę – to lustro, które musi czasem stanąć na gościńcu. Zaś gościniec ma to do siebie, że chadzamy po nim wszyscy, w całej swojej różnorodności.
Twarze i miraże
Świeżutkie afery w giereczkowie każą przypuszczać, że dogadanie się w tej kwestii nie jest wcale takie proste. Poszło o to, o co idzie od paru lat, czyli o inkluzywność, reprezentację, woke culture i latającego potwora spaghetti. Short story short: wirtualne kobiety zaczęły przypominać te za oknem. Z polskiego na internetowe: ta brzydka, tamta jeszcze brzydsza, nowa Mary Jane ze „szczęką jak facet”, dziewczyna ze Star Wars Outlaws jak „król lew”. Wszędzie łzy rozpaczy i stłuczone lustra. Kamieniem węgielnym w tej narracji były oczywiście włoski na twarzy Aloy, bohaterki gry Horizon Forbidden West. To ja już sam nie wiem, czego my właściwie wymagamy od gier wideo: albo tak naprawdę nie chcemy tego graficznego hiperrealizmu, albo coś przeoczyłem i nasza skóra jest z pleksiglasu.
Niektórzy fantazjują o kwadratowych szczękach, inni o fryzurze Anny Jantar
Savepoint / PSX Extreme 320
Mesjaszem mającym przywrócić zdrowe proporcje kobiecemu ciału – a przy okazji równowagę w popkulturze – jest gra Stellar Blade. Opowiada o dziewczynie z wielkim mieczem, okrągłym tyłkiem i końskim ogonem, którego długość można regulować w opcjach. Moim skromnym zdaniem to kozacka gierka z fajną bohaterką, nawet jeśli sklejono ją (i gierkę, i bohaterkę) z klisz tak cieniutkich, że widać pustkę na wskroś. Na zasadę decorum nie ma co się obrażać: skoro przez 20 godzin mam ciąć, szlachtować i przypalać mackowate potwory, to nie chcę robić tego w skórze Velmy Dinkley. Ale to ja.
Cały artykuł dostępny w PSX Extreme 320.